Ludzie też spadają… "na cztery łapy"…

…czyli

Mój subiektywny ranking szczęśliwych upadków z dużej wysokości

 

 

 

images.jpg

 

 

Wydawać by się mogło, że ciało ludzkie kruche jest niezwykle i mało odporne na zderzenia z twardymi powierzchniami. 

Co i rusz czytamy lub słyszymy o nieszczęśniku, który na skutek upadku z pewnej wysokości, poniósł śmierć na miejscu.

Zdarzają się oczywiście przypadki, noszące znamiona cudu, tak jak słynny przypadek Benno Jacobsa, któremu podczas skoku spadochronowego z wysokości 1 kilometra, w pobliżu miasta Bloemfontein w RPA, nie otworzył się zarówno spadochron główny jak i rezerwowy, na skutek czego Jacobs zaliczył twarde lądowanie na oczach rodziny i przyjaciół. 

link

 

O stewardessie Vesnie Vulowic, która miał przeżyć upadek z wysokości 10 km (sic!) świadomie tu nie wspominam, bo, mimo, że jej historia przeszła już do legendy i trafiła nawet do księgi Rekordów Guinessa, to w ostatnich latach pojawiły się wątpliwości co do przebiegu zdarzenia (zainteresowanych odsyłam do tego tematu.

 

Pomijając więc wypadki spektakularne, chciałby wspomnieć o tych bardziej… „banalnych”, których szczęśliwi bohaterowie, pomimo tego, że szanse na przeżycie mieli niewielkie, wychodzili z całego zdarzenia obronną ręką.

Zaznaczam od razu, że lista, która zobaczycie poniżej, jest moim subiektywnym tworem i nie wykluczam, że jest mocno niepełna.

Tym samy zachęcam do dodawania swoich typów – być może, okaże się, że przypadki wyjścia bez większego szwanku z upadków z dużych wysokości, są częstsze niż nam się wydaje.

Listę zaczniemy od pozycji „najniższych”, czyli przypadków, w których wysokość była najmniejsza ale, jednocześnie wystarczająco duża, żeby uznać, że szczęśliwy finał zdarzenia, wykracza poza naturalne zdarzenie.

 

 

Pozycja pierwsza – Miejsce siódme (upadek z 10 piętra).
W styczniu tego roku, krajowe serwisy podały informację o kobiecie, która w Lublinie wypadła z 10 piętra wieżowca i wprawdzie odniosła obrażenia ale nie na tyle wielkie, żeby zagrażały one jej życiu.

Prawdę mówiąc, nie miała nawet jednego złamania. Jak się okazuje, szczęśliwie dla niej, lecąc w dół, zawadziła o sznury suszarki do bielizny, które nieco wyhamowały jej prędkość. Na dodatek, miejsce, w którym zetknęła się z ziemią, porośnięte były gęstymi krzakami, które zamortyzowały uderzenie.
Lublin: kobieta wypadła z 10 piętra. Przeżyła i była przytomna.

 

Pozycja druga – Miejsce szóste (upadek z 11 piętra).
W listopadzie 2014 r., w jednej z finansowych dzielnic San Francisco, mężczyzna myjący okna, odpadł od ściany budynku i poleciał w dół.

W tym przypadku, zanim zetknął się z matką ziemią, najpierw uderzył w tylną część przejeżdżającego ulicą samochodu, który poważnie uszkodził.

To niewątpliwie miało wpływ na to, że pomimo ciężkiego stanu, przeżył upadek i w stanie stabilnym został odtransportowany do szpitala.
Spadł z jedenastego piętra i przeżył
 

 

Pozycja trzecia – Miejsce piąte (upadek z 13 piętra).
Tym razem, była to próba samobójcza 31 letniej mieszkanki Moskwy, która nie mogąc sobie poradzić z zawodem miłosnym (jej 53 letni kochanek nie zgodził się odejść od żony), w ten spektakularny sposób postanowiła rozstać się z tym najlepszym ze światów na początku września 2014 r.

Pechowo dla niej, na jej drodze ku ziemi, stanął samochód marki mercedes.

To solidne niemieckie auto, na tyle skutecznie zamortyzowało upadek, że odrzucona kochanka musiała zadowolić się wstrząsem mózgu, uszkodzeniem czaszki i połamaniem obu kości udowych.

Fakt, że w czasie skoku znajdowała się pod wpływem alkoholu, chyba nie był bez znaczenia dla szczęśliwego (choć chyba nie z jej punktu widzenia) finału sprawy.
Przeżyła skok z 13 piętra…i poprosiła o szklankę wody.
 

 

Pozycja czwarta – Miejsce czwarte (upadek z  15 piętra).
I znów farciarz pod wpływem procentów (a mówią, że wódka szczęścia nie daje).

Czerwiec 2013 r – Nowa Zelandia. Dwudziestoletni Anglik, po suto zakrapianej nocnej imprezie postanowił dostać się do swojego mieszkania na 14 piętrze w sposób tyleż nietypowy, co oryginalny.

W związku z tym, że nie udało się to drogą tradycyjną, przez drzwi (źródło nie podaje powodu), skorzystał z uprzejmości sąsiadki mieszkającej piętro wyżej, która udostępniła mu swój balkon.

Trudno stwierdzić, czy źle wymierzył odległość, czy też może poniosła go fantazja. Dość powiedzieć, że swój skok zakończył na dachu sąsiedniego budynku, niższego o całe 13 pięter.

Przeżył, choć ze złamanym karkiem (?), plecami(?) i nadgarstkiem. No i z obrażeniami wewnętrznymi.
20-letni Brytyjczyk przeżył upadek z 15 piętra.
 

 

Pozycja piąta – Miejsce trzecie (upadek z 17 piętra).
I znów imprezowicz (bez komentarza :D) – tym razem w Chile.

Lipiec 2015 r. W trakcie imprezy, 23 letni chłopak wychodzi na balkon, gdzie traci równowagę, na skutek czego spada z wysokości 40 metrów.

Również tym razem, nie bezpośrednio na ziemię ale najpierw na blaszaną wiatę, stanowiącą osłonę dla parkujących pod budynkiem samochodów, po przebiciu której, ląduje na dachu jednego z nich.

Po upadku, w stanie krytycznym przewieziono go do szpitala, gdzie, choć lekarze nie dawali mu większych szans na przeżycie, doszedł jednak do siebie.
Ciekawostką akurat w tym przypadku, jest fakt, że ten upadek zarejestrowała kamera zamontowana na budynku z którego balkonu był uprzejmy wypaść Chilijczyk (nagranie można obejrzeć w linku źródłowym).
Chlie: 23-latek przeżył upadek z 17 piętra
 

 

Można powiedzieć, że te pięć miejsc na naszej liście powinno skutecznie ją wyczerpać ale na koniec mam jeszcze dwa absolutne rodzynki.

Przypadki, które deklasują wszystkie dotąd wymienione – bo mówimy nie o piętrach kilkunastu, a o kilkudziesięciu.

 

 

Pozycja szósta – Miejsce drugie (upadek z 40 piętra).
I kolejny na naszej liście samobójca.

Tym razem przenosimy się do Nowego Jorku, w którym na początku września 2010 r. 22 letni desperat postanowił skończyć ze sobą, wyskakując z 40 piętra wysokościowca. 

Można by zaryzykować stwierdzenie, że ryzyko iż jego pomysł na rozstanie się z życiem nie będzie skuteczny, było mniej niż żadne.

A jednak.

Znów na drodze powodzenia przedsięwzięcia stanął pojazd kołowy, a konkretnie samochód, który ze względu na awarię, jego właściciel zaparkował dokładnie w tym miejscu, w które zaplanował uderzyć po wyskoczeniu z budynku 22 latek.

Jak pech, to pech.

Efektem całego zdarzenia były połamane kończyny dolne niedoszłego samobójcy. No i oczywiście, doszczętnie zniszczony pojazd, na którym wylądował.

Przeżył skok z 40 piętra – To dzięki różańcowi.
 

 

Jednak to nie ta (choć imponująca wysokością pięter) pozycja zajmuje pierwsze miejsce na naszej liście (mówiłem, że układam ją odwrotnie :D)

Niewiele, bo niewiele ale zawsze o 7 pięter lepszy był ostatni szczęściarz.

 

 

Pozycja siódma – Miejsce pierwsze (upadek z 47 piętra).
Tym razem mamy do czynienia z faktycznym wypadkiem.

W którym na dodatek, jedna ofiara poniosła śmierć na miejscu. Tym bardziej zadziwiający wydaje się fakt, że druga przeżyła.
Grudzień 2007 r. 37 letni Alcides Moreno, wraz z bratem, myje okna w 49 piętrowym wysokościowcu  Solow Tower, znajdującym się na Manhattanie , ze specjalnej platformy spuszczanej z dachu budynku.

W pewnym momencie, na skutek awarii, liny pękają, a platforma, wraz z nieszczęśnikami leci w dół i rozbija się na ulicy.

Brat Alcidesa ginie na miejscu jednak on sam – żyje.

Fakt – nogi ma połamane w dziesięciu miejscach, poważny uraz mózgu i brzucha, uszkodzony kręgosłup, strzaskane żebra i złamane prawe ramię, a lekarze, żeby go utrzymać przy życiu, zużywają  13 litrów osocza i 9 litrów krwi. Ale żyje.

Nie dość tego, zaledwie kilka tygodni później, jeszcze w grudniu, zaczyna się kontaktować ze światem  i odzyskuje pamięć.

Jak się okazuje, swoje ocalenie zawdzięcza głównie temu, że po zerwaniu lin platformy Alcides nie puścił jej, trzymając się barierek do momentu upadku. Dzięki czemu, „szybował” w powietrzu wraz z nią, co wydatnie przyczyniło się, do zmniejszenia prędkości z jaką uderzył w ziemię.

 

Nie zmienia to faktu, że jak powiedział dziennikowi „New York Post” dr Sheldon Teperman:

– Pięćdziesiąt procent osób, które wypadają z czwartego piętra, ginie.

W przypadku dziesiątego piętra odsetek ten wynosi niemal 100 procent.

Moreno przeżył.

To nieprawdopodobne.

 

Mężczyzna przeżył upadek z 47 piętra

 

Spadł z 47. Piętra wieżowca i żyje.
 

 

 

Opracowanie własne, na podstawie zebranych artykułów.
Źródła z których korzystałem, podlinkowane w treści opracowania.

Więcej informacji: Ludzie też spadają… "na cztery łapy"…
Źródło: http://www.paranormalne.pl/

Related Post

Dodaj komentarz